“Bywa tak, że chcę zrobić za dużo dla swojej drużyny” – Jakub “shock” Patyk, zawodnik Cobra Team

LIGA AKADEMII! KTO MA NAJLEPSZY ZESPÓŁ? – NA MIDZIE #12
16 września, 2021
NO HALO, CO TAM SIĘ U NAS DZIEJE? – NA MIDZIE #13
6 października, 2021

Otwarte kwalifikacje do Ligi Rising nie poszły po myśli drużyny Cobra Team. Nie zmienia to faktu, że zawodnicy uparcie dążą do celu i wciąż chcą rozwijać swoje umiejętności. Jakub “shock” Patyk jest jednym z tych graczy, którzy mocno wierzą nie tylko w siebie, ale również swoją formację.

Jak dołączyłeś do Cobra Team? Budowałeś ten zespół od zera?

Wraz z Dominikiem “Drequ” Szkodzińskim znamy się mniej więcej 3 lata i graliśmy w kilku zespołach. Postanowiliśmy zbudować drużynę, która będzie działać na naszych zasadach. Trzecią osobą był snajper, który również z nami “pogrywał”. Po tym jak się przeprowadziłem wróciła u mnie chęć do grania drużynowego, więc złożyliśmy piątkę i dołączyliśmy do Cobra Team. Jestem z tego powodu naprawdę zadowolony, bo mamy zapewnione wszystko czego potrzebuje zespół do rozwoju. Wydaje mi się, że odwzajemniamy to swoją grą i pokazując organizacje w korzystnym świetle.

Twojej nowej drużynie nie udało się wygrać kwalifikacji do Ligi Rising i wraz z nową ekipą rozpoczniecie zmagania od Ligi Open. Co poszło nie tak we wcześniej wspomnianych rozgrywkach?

Wydaje mi się, że mogło chodzić o zgranie teamowe. Pod koniec przymusowo szukaliśmy In Game Leadera, ale nie wychodziło to tak, jakbyśmy chcieli. Znalezienie IGL-a graniczy z cudem, ale to nie dlatego, że jest ich tak mało. Każdy prowadzący jest inny, ma inne podejście taktyczne, ale również charakter. Gdy trochę zeszliśmy z tonu i wyluzowaliśmy, IGL znalazł się sam i jestem w stanie stwierdzić, że był on brakującym elementem. W któryś z kwalifikacji postanowiliśmy spróbować swoich sił grając nową piątką bez przygotowania taktycznego czy treningu. Zależało nam na tym aby sprawdzić, jak poradzimy sobie z ekipami, które mają już pewien staż. Kilka razy otarliśmy się o możliwość rywalizacji w barażach do Ligi Rising, więc jestem naprawdę zadowolony. W Lidze Open z pewnością pokażemy się z dobrej strony i w jakimś stopniu jesteśmy przygotowani, a że strzelamy dobrze, to jestem naprawdę dobrej myśli.

W drugim sezonie Ligi Open bierze udział również Cobra Team Red oraz Academy. W czym jest lepsza twoja ekipa?

Nie wiem, jak grają pozostałe dwie ekipy, a w dodatku jesteśmy świeżym składem. Nie wiem czemu akurat my jesteśmy główną piątką, ale zakładam, że zależy to od CEO organizacji. Póki możemy się rozwijać i dostajemy do tego wszystkie potrzebne nam środki nie interesuje mnie, czy jesteśmy dywizją main, red albo blue. Wracając do pytania: nie chcę się wywyższać, ale po prostu wiem, że jesteśmy mocni i mamy potencjał, by sięgać wysoko.

Czy to dobrze, że jedna organizacja ma tyle drużyn w tę samą grę? Wydawało mi się, że te czasy już powoli mijają, a ostatnia drużyna z podobną ilością składów jaką pamiętam to RDL E-sport.

Organizacja dba o nas na każdej płaszczyźnie, więc jeśli dwie pozostałe dywizje również tak mają, to całkowicie nie przeszkadza mi liczba ekip grających pod jedną nazwą. Jeżeli ktoś ma zaplecze na to, aby pomagać młodszym lub mniej skillowym graczom w rozwoju, to mi to pasuje. Każdemu należy się szansa, a Cobra Team wyciąga pomocną dłoń.

Czy jest jakiś czynnik, który wymaga poprawy w twojej grze?

Czasami mam problem z zatrzymaniem się jako entry fragger. Gram na tej pozycji od zawsze, ale nie oznacza to, że nie popełniam błędów. Wydaje mi się, że całkiem sporo osób może mieć z tym problem, więc to chyba mój największy mankament. Przydałaby mi się osoba, która byłaby w stanie powiedzieć mi kiedy i jak daleko mogę się wychylić. Bywa tak, że chcę zrobić za dużo dla swojej drużyny, a może to mieć opłakane skutki w poważniejszych meczach.

Inspirowałeś się kimś z pro sceny, żeby być dobrym entry?

Od zawsze inspirowałem się Jarosławem “pashą” Jarząbkowskim. Jestem na prawie każdym jego streamie i śledzę jego poczynania, nawet jeśli nie jest już aktywnym graczem na profesjonalnej scenie. Pasha nie jest typowym entry, ale czasami wychodzi jako pierwszy, a że również jestem drugim snajperem w zespole, to odpowiada mi jego styl gry. Jest inspiracją do której dążę, by móc w przyszłości coś osiągnąć, ale nie kopiuję go jeden do jednego, bo nie ma to najmniejszego sensu.

Jaka jest twoja motywacja, by grać dalej i rozwijać swoje umiejętności?

Z pewnością nie kobiety, bo jedna mi już wystarczy (śmiech). Pieniądze oczywiście są ważne, ale głównie kieruję się chęcią rywalizacji i poczucia adrenaliny. Z pewnością część dzieciaków myślała kiedyś o karierze sportowej. Ja natomiast od małego oglądałem LoL-owe poczynania wujka. To przez to narodziła się u mnie esportowa zajawka. Zaczynałem od CS-a w wersji 1.6, a później kontynuowałem swoją przygodę w CS:GO. Nie planuję też przenosin na Valoranta. Nie mam nic do tej gry, ale nie jest to mój gamesens. Nie jestem dobrym odbiorcom dla tego tytułu i nie każdemu musi się ta gra podobać. Zmiana gry z Overwatcha na Valoranta miałaby więcej sensu, niż przenosiny z Counter Strike’a. Byli prosi z CS-a posługują się jedynie swoim skillem aimowym w grze RIOT-u. Pewnie przyjdzie czas, gdy to już nie wystarczy.

Jak gracze postrzegają arrMY?

Projekt rozwinął się bardzo dobrze. Wcześniej można było się pokazać, później coś wygrać, a teraz można jedno i drugie. Uważam natomiast, że powinno znaleźć się więcej turniejów dla graczy, którzy nie chcą występować w lidze, nie zdążą się zapisać lub nie dostaną się poprzez kwalifikacje. Jest to jedyna kwestia, na którą zwróciłem uwagę, bo cała reszta naprawdę mi się podoba.

Dlaczego żadna Polska ekipa nie potrafi się przebić do wielkiego turnieju?

Wydaje mi się, że to przez wspomniany gamesens. W erze Astralis grało się taktycznie i to właśnie Duńczycy potrafili wygrywać mecze w dużej mierze za pomocą granatów. Obecnie meta się trochę zmienia i wydaje mi się, że możemy teraz obserwować sytuacje pół na pół – połowa sukcesu to granaty, a druga połowa to aim zawodników. Polskiej ekipy idą w górę, bo wraca brudny styl uliczny, gdzie coraz częściej możemy zaobserwować typową jechankę. Czas pokaże, jak to będzie wyglądało, ale jestem dobrej myśli. Chciałbym zobaczyć przebijające się wyżej Anonymo, bo z nowym składem potencjał jest naprawdę spory. Izako Boars też pokazuje się z dobrej strony, Honoris też wygląda solidnie. Z przebijających się przez podziemie drużyn bardzo liczę na Vixit. Grają naprawdę fajnego CS-a i życzę im powodzenia, bo mieli naprawdę ciężko. Widać, że ich praca przynosi efekty.

Counter Strike umiera, ledwo zipie czy ma się dobrze?

Do CS-a wraca się zawsze. Zawsze ktoś będzie w to grał. Z pewnością nie umiera, ale wydaje mi się, że nic nowego nie powstaje – trochę mnie to smuci. Dopóki nie wejdzie silnik Source 2 lub coś, co popchnie CS-a do przodu, to będzie to słabe posunięcie ze strony Valve. Ostatnio na Twitterze dostaliśmy kilka podpowiedzi, czego możemy się spodziewać w najnowszej aktualizacji, więc pozostaje nam cierpliwie czekać.

Rozmawiał,

Tomasz “Tikson” Wójcik