Kariera esportowa w wieku 26 lat? Dlaczego nie? – NA MIDZIE #2!

Esportowe CV to wielki krok w twojej karierze!
28 czerwca, 2021
“Nigdy nie chciałem być łączony z podziemiem” – Maks “Maku” Wrześniewski, zawodnik ThunderFlash
1 lipca, 2021

Rozgrywki w ramach Lig RISING oraz MASTERS zmierzają ku końcowi. Ostatnie spotkania zmienią niewiele, więc większość drużyn jest świadoma co je czeka – TEAM MCE wita się z Ligą Rising, natomiast Forsaken, Telter, Herovith’, Panica, Małpiszony, Baribal Rebels, Teletubisie oraz MieleSE będą walczyć o awans do Ligi Masters. Po rozegraniu play-offów, ekipy od 5 do 12 miejsca utrzymają się w środkowej lidze, miejsca od 13 do 16 będą musiały walczyć w barażach o utrzymanie, a miejsca od 17 do 20 będą rywalizować w lidze OPEN. Taki los z pewnością czeka ekipę Juniorków i Lodis Team by Illuminar. Nie ma sensu rozpisywać się bardziej na ten temat, dlatego dziś zerkniemy na to, co się dzieję w najliczniejszej lidze.

Liga OPEN rządzi się swoimi prawami – znajdziemy tutaj zarówno paczki dobrych znajomych, którzy pykają sobie w gierkę dla zabawy, jak chociażby HEYG, drużyny stworzone z osób, które wiążą swoją przyszłość z esportem (których nomen omen jest najwięcej) oraz ekipy, które bardzo szybko odpuściły sobie rozgrywanie ligi. Można zaobserwować, że niektóre z nich się rozpadły, a niektórym nie poszło już na samym początku i postanowiły odpuścić. Trzeba przyznać, że jest to najzwyczajniej w świecie smutne i nie chodzi o to, że jestem pracownikiem arrMY. Gracze mają realną szansę na zaprezentowanie swoich umiejętności, zdobywanie doświadczenia i wygrywanie Esport Dolarów, które są w stanie zamienić na atrakcyjne nagrody rzeczowe i nie tylko. Mimo wszystko, odpuszczają niemal na samym początku. Może jest to nieco za głębokie, ale żyjemy w czasach, gdy ludzie chcą mieć wszystko “na już”. Część ludzi wciąż chce ciężko pracować na swój sukces, ale odpowiedzmy sobie na to pytanie: ilu takich zostało? Cytując słowa Janusza “Snaxa” Pogorzelskiego: “Taka prawda, że wystarczy znaleźć stałą piątkę, nawet nie musi być jakaś super dobra, bo wszystkiego można się nauczyć. Po prostu grać ze sobą, nie marudzić, nie płakać, że coś nie idzie, tylko grać, grać i trenować”. Te zdania zostały wypowiedziane 5 lat temu, więc może są już przeterminowane? Głęboko wierzę w to, że nie są i nigdy nie będą.

Wystarczy tych rozkmin i smucenia się – przejdźmy do rzeczy istotniejszych z punktu widzenia drużyn biorących udział w arrMY. Należy zacząć od początku, więc od pierwszego miejsca, które zajmuje ekipa Lylon (każda z drużyn ma do rozegrania jeszcze dwa mecze, ale nie zwracajmy teraz na to uwagi). Chłopaki z tej formacji radzą sobie naprawdę świetnie – wygrali oni wszystkie swoje spotkania (jeden mecz, został poddany przez przeciwnika), a jedyną ekipą, która była w stanie im zagrozić był ojojClan. Był to jedyny mecz w historii tej drużyny, gdy formacja przeciwna zdobyła 14 punktów. Ekipa Bartosza “Lunciaka” Leszaka jest niemal pewna awansu do Ligi RISING. Wydaje się, że następne starcie może to przypieczętować, jednakże sytuacja w tabeli jest dynamiczna. Aż 4 drużyny nie odnotowały jeszcze żadnej przegranej, przy rozegraniu 7 spotkań. Ekipa EPLS ESPORTS PRO co prawda rozegrała 6 spotkań, ale również wszystkie zwyciężyła, a 12 ekip ma tylko jedną przegraną. Kalkulacje nie mają zatem żadnego sensu – trzeba po prostu wygrać. 

Tak z pewnością myśli Avers Gaming, które nie tylko ma taki sam bilans jak Lylon, ale również będzie ich następnym rywalem. Ten pojedynek może zadecydować, kto będzie na szczycie tabeli w Lidze OPEN. Avers Gaming mogliście poznać nieco bliżej, gdyż byli oni przedstawiani w naszej serii na Facebooku “Poznaj drużynę”. To naprawdę fajne chłopaki z dużym aspiracjami, więc życzę im jak najlepiej. Widać w nich potencjał, który doskonale może zweryfikować Liga RISING. Jedyną sprawą, która mi nie daje spokoju, jest wiek Michała “REVERSGGMU” Rewersa. Założyciel oraz zawodnik formacji Avers Gaming (zbieżność nazwiska z nazwą drużyny nie jestem przypadkowa), ma 26 lat. Nie zrozumcie mnie źle – bardzo mnie cieszy fakt, że chłopak ma czas na swoją pasję i może się w niej rozwijać, bo właśnie takim miejscem jest arrMY. Może to stereotypowe myślenie, ale czy to nie jest już za późno na rozwijanie kariery esportowca? Sam mam 24 lata i marzenia o profesjonalnej grze odrzuciłem już dawno, pomimo tego, że mam obecnie więcej punktów ELO na faceit, niż podczas mojej “kariery”. Z pewnością do takiej decyzji popchnęła mnie konieczność samodzielnego utrzymania się, a więc też podjęcia stałej pracy. Za pewne sami rozumiecie – na głodniaka gra się słabo, a pod mostem ciężko o gniazdko, żeby podpiąć sprzęt. Zasięg internetu z pewnością też pozostawiał by wiele do życzenia. Wracając do tematu – Michał, mam nadzieję, że to czytasz, wyprowadzisz mnie z błędu i udowodnisz, że karierę można zacząć nawet w wieku 26 lat.

Wiecie co mnie cieszy? To, że do arrMY dołączają drużyny złożone z graczy, którzy wcześniej nie mieli styczności z naszym projektem. Dotyczy to wielu zespołów, ale skupimy się na NNG e-sports oraz H.P Esports. Zawodnicy pierwszej z wymienionych drużyn zwyciężyli wszystkie swoje dotychczasowe spotkania w Lidze OPEN (dwa mecze to walkowery) i ulegli tylko raz ekipie RDL, podczas otwartych kwalifikacji do Ligi MASTERS. RDL również znajduje się w Lidze OPEN, lecz ta drużyna zanotowała dwie porażki. NNG e-sports z pewnością udowadnia, że “otwarte rozgrywki” nie są dla nich – wyniki jasno pokazują, że celują wyżej i stoją już u bram, by mierzyć się z rywalami z Ligi RISING. Średnia wieku tej ekipy wynosi zaledwie 16 lat (!), więc można powiedzieć, że będą dojrzewali wraz z arrMY. Jestem pewny, że wyrosną na doskonałych graczy (albo jak kto woli żołnierzy) i jeśli będą rozwijać się dalej tym tempem, to może być o nich głośno.

Przejdźmy jeszcze do wcześniej wspomnianego H.P Esports. Chłopaki mieli sporo szczęścia, bo 3 spotkania wygrali ze względu na niestawienie się przeciwnika na mecz. Przegrali natomiast jedną potyczkę, po zaciętej walce z drużyną Sative by TaxiTeam (wynik 13:16). Odnotowali zwycięstwo w 3 meczach, w których żadna z przeciwnych ekip, nie była w stanie zdobyć 10 punktów na mapie. Innymi słowy H.P Esports pozostaje (przynajmniej na ten moment) dla mnie zagadką. Wyniki wskazują na potencjał, ale nie wiemy jaki bilans prezentowałaby drużyna, gdyby odbyło się więcej spotkań z ich udziałem. Czas to z pewnością pokaże, a może mocne i słabe strony tej drużyny ujawni Liga RISING. Nie pozostaje nam nic innego, jak czekać na kolejne spotkania. 

W Lidze OPEN mamy jeszcze drużynę Kremówki. Brak oficjalnej drużyny? Jest. Brak oficjalnego loga? Poniekąd, bo ich logo to kremówka. Brak przegranych spotkań? Jest. Ekipa, w której większość graczy posiada poziom arrMY? Jeszcze jak. Dwa wygrane spotkania przez walkower i często równa walka z przeciwnikami. Moją uwagę zwróciła obecność Milana “Hypexa” Polowca w tym składzie. Reprezentował on wcześniej barwy drużyny Cyberwolves, ale mam wrażenie, że słuch o nich zaginął. Jest to naprawdę doskonały sniper, który potrafi nie tylko wykorzystać pozycję na mapie, ale również doskonale sobie radzi w bezpośrednich starciach z przeciwnikami. Z pewnością jego obecność wpływa pozytywnie na wyniki zespołu, ale pamiętajmy – “drużyna gra, a nie jednostki”. Sporo dziś tych cytatów od Snaxa… Tak jestem fanem, a skąd to pytanie?

Gratuluję każdej ekipie w Lidze arrMY, która nie tylko stanęła do walki, ale również cały czas ją kontynuuje. Jeśli ktoś chce, to zawsze znajdzie sposób lub zastępstwo. Zawsze jest jakieś wyjście z opresji, jednakże czasami trzeba go trochę poszukać. Osiągnięcie celu smakuje lepiej, gdy wiemy, że osiągnęliśmy to ciężką pracą, a nie zostało nam to podane na tacy.