Jakie to uczucie zakwalifikować się do Mistrzostw Polski ESL?
Gdyby to były poprzednie sezony, w których według mnie poziom był wyższy, to cieszyłbym się bardziej. Nie zmienia to jednak faktu, że jest to dla mnie wybitne osiągnięcie i zawsze o tym marzyłem. Prawdą jest to, że przegraliśmy 0:2 przeciwko drużynie Illuminar Gaming, ale to nie był tak ciężki mecz, jak mogłoby nam się wydawać przed samym spotkaniem. Mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że to nie był nasz dzień. Nie zagraliśmy dobrze, bo nie zagraliśmy tego, co zakładaliśmy. Graliśmy totalnie innym stylem niż ten, którym gramy na co dzień. Potrzebujemy trochę czasu, żeby móc grać z takimi oponentami. Mistrzostwa Polski ESL to przede wszystkim możliwość zdobycia doświadczenia i grania przeciwko lepszym drużynom. Niestety, ale brakuje nam okazji na rozgrywanie sparingów z zawodnikami, którzy już coś osiągnęli lub są na głównej scenie od lat.
Wróćmy na moment do ubiegłego roku. Liga Masters nie poszła po waszej myśli i jako mistrzowie pierwszej edycji zajęliście 7 miejsce. Czym było to spowodowane?
Zeszły sezon to był totalny reset. Dotyczyło to zarówno Ligi arrMY, jak i ESEA. Po dołączeniu do Avez Kraken, każdy z nas miał motywacje i cele, które chcieliśmy osiągnąć. Niestety, ostatecznie nasza drużyna została zniszczona od zewnątrz wraz z odejściem Rolanda “Ultimate’a” Tomkowiaka. Gdy masz zbudowaną fajną piątkę zawodników, którzy grając razem radzą sobie naprawdę dobrze, a jedna osoba postanawia odejść, to wszystko się sypie. Znaleźć piątego zawodnika, który wpasuje się do reszty ekipy, to naprawdę trudna sprawa. Później miałem krótki epizod w głównym składzie Avez, który też wpłynął na to, że potrzebowałem przerwy. Wraz z Dominikiem “Murlokiem” Balawenderem stwierdziliśmy, że wracamy do gry, ale dajemy sobie więcej luzu przez jeden sezon ESEA i Ligi Masters. Potrzebowaliśmy czasu na ułożenie kilku spraw oraz znalezienie ludzi, którzy naprawdę chcą grać na wyższym poziomie niż dotychczas.
Co się stało z Avez? Czemu tak szybko zostałeś odsunięty od głównego składu?
Zawsze byłem kapitanem drużyny i zawsze ją prowadziłem. Jeżeli z kimś się żegnałem, to tylko z dwóch powodów. Pierwszy był taki, że ta osoba totalnie nie dogadywała się z drużyną. Nie potrafiła wziąć gry na poważnie, nie chciała pracować z drużyną, wprowadzała toksyczną atmosferę i tak dalej. Drugi powód jest oczywisty: ktoś mógł być zwyczajnie za słaby, by ze mną kontynuować grę. Według mnie, chłopaki z głównego składu Avez uważali, że odstaję od nich umiejętnościami. Przynajmniej tak mi się wydaje, ale jeśli tak myśleli, to nie mogę się z nimi zgodzić. Ostatecznie mogę stwierdzić, że wyszedłem na tym dobrze.
Skąd taki wniosek?
Nie podobała mi się atmosfera w drużynie. Nie czułem się tam dobrze. Dla mnie drużyna to przyjaciele, a nawet rodzina. Z Murlokiem mam naprawdę fajną relację i znam się z nim kupę lat. Gra CS:GO jest moją pasją, ale wiem, że aby zbudować dobrą drużynę, trzeba mieć naprawdę dobre fundamenty. Nie czułem się akceptowany w Avez. Wszedłem do drużyny jako prowadzący, który ma już jakiś zamysł na grę i swój sposób prowadzenia zespołu. Drużyna niestety nie akceptowała mojego stylu. Z tego powodu, performance nie był tak dobry jak każdy myślał, że ostatecznie będzie. Jeśli grasz całe życie w określony sposób, a jesteś zmuszany do tego, żeby ten sposób zmienić, to nie będziesz grać dobrze. Nie mówię, że wszystko w Avez było złe. Wielu rzeczy się nauczyłem, ale śmiem twierdzić, że były tam też rzeczy niepotrzebne. Wchodząc do zespołu chciałem ustawić drużynę tak, jak sobie to wyobrażałem. Niestety, ale grając w tej ekipie czułem, że rzucam callami kogoś kto stoi obok i kogoś kto chce, żebym to powiedział. Nie czułem się pewnie na serwerze, bo nie czułem, że to ja prowadzę grę. Starałem się z tym walczyć i nie robiłem o to żadnej spiny. Stwierdziłem, że chłopaki mają trochę więcej doświadczenia i to ja muszę się czegoś nauczyć. Robiłem wszystko, by to działało jak najlepiej, ale wyszło jak wyszło. Pożegnałem się z drużyną po zaledwie tygodniu wspólnej gry.
Twój Fanpage przez moment zniknął, tak jak chęci do gry. Czym było to spowodowane i jak sobie z tym poradziłeś?
Mam umowę z Murlokiem, że nigdy nie pozbędziemy się naszego slota w lidze ESEA. Wszystko zawsze zaczyna się od startu sezonu ESEA – wtedy zdajemy sobie sprawę, że naprawdę chcemy grać, ale nie z osobami, które nie mają doświadczenia. Po słabych doświadczeniach z naszą rodzimą sceną, chcieliśmy spróbować z graczami zza granicy. Testowaliśmy lekko ponad 30 zawodników i prawie zebraliśmy ekipę. Postanowiliśmy jednak, aby przynajmniej 3 graczy w drużynie było z naszego kraju. Było to spowodowane przymusem, które narzucają polskie turnieje. Na ratunek przyszedł nam Mateusz “Ex1st” Witman. Gdy przygotowywaliśmy się do startu sezonu, otrzymaliśmy ofertę, której nie mogliśmy odrzucić. Warunki, które zaproponowała nam organizacja ESCA Gaming sprawiły, że motywacja wróciła ze zdwojoną siłą.
Jesteś jednym z bardziej rozpoznawalnych graczy w podziemiu. To bardziej presja czy motywacja?
Jeśli chodzi o stwierdzenie, że jestem jednym z bardziej rozpoznawalnych z graczy, to mogę się z tym zgodzić. Jeśli chodzi o mainstream, to szczerze nad tym ubolewam. Chciałbym się wreszcie do niego przebić i udowodnić, że jestem graczem, który reprezentuje naprawdę wysoki poziom w naszym kraju. Wciąż nie mogę powiedzieć, że coś osiągnąłem. Moje największe osiągnięcie to będzie możliwość wystąpienia na Mistrzostwach Polski ESL. Chciałbym to jak najszybciej zmienić. Czuję, że stać mnie na wiele więcej i boli mnie to, że cały czas siedzę w podziemiu CS:GO. Mimo wszystko, ten ból przekuwam w motywację, bo jestem osobą, która uwielbia rywalizację. Znam swoją wartość i wiem, że mnie na coś stać. Grając z przeciwnikami bardziej rozpoznawalnymi widzę, że jestem w stanie rywalizować z nimi jak równy z równym. To niezwykła motywacja do pracy, by coś osiągnąć.
W wywiadzie sprzed niemal roku wspominałeś o tym, że Szymon “sk1tt” Rogoziński stawia na grę na wyższym poziomie, dlatego szuka nowej drużyny. Ostatecznie wasze drogi ponownie się zeszły. Jak do tego doszło?
Potrzebowaliśmy znaleźć osobę z doświadczeniem w trybie natychmiastowym. Chciałem wdrożyć swój pomysł na grę i takiej osoby jak Szymon do tego potrzebowaliśmy. Wszystko działo się przed sezonem, więc wiedziałem, że sk1tt będzie miał wiele różnych ofert. Na szczęście po rozmowach i negocjacjach udało się ściągnąć go do naszej drużyny. Miał oczywiście swoje wymagania, ale postanowił zaryzykować i zobaczymy, czy to wszystko się uda.
Jak oceniasz wasze szanse w ESL MP?
U bukmachera nie mamy szans. Patrząc na to z perspektywy osoby trzeciej, jesteśmy drużyną, która niedawno powstała. W dodatku, nie mamy doświadczenia w graniu na zespoły, które są złożone z zawodników obecnych na scenie od lat. Drużyny z którymi będziemy rywalizować, mogą pozwolić sobie na sparingi z ekipami tieru trzeciego, drugiego, a nawet pierwszego. Dzięki temu, mają niezwykle duże doświadczenie w grze. My takowego nie posiadamy i jesteśmy wrzuceni na głęboką wodę. Jako kapitan zespołu naprawdę mocno wierzę w chłopaków i będziemy walczyć o każdy punkt. Naszym celem jest przede wszystkim utrzymanie się w Mistrzostwach Polski ESL na przyszły sezon.
Co jeszcze wymaga pracy w Twojej aktualnej drużynie?
Jest dużo rzeczy do przygotowania. Brakuje nam wciąż ogrania. Potrzebujemy możliwości rywalizowania z zespołami, od których możemy wyciągać lekcje. Na aktualnym poziomie który prezentujemy, ciężko jest wynosić jakieś konkretne wnioski ze spotkań. Jeżeli chce się wygrywać na zespoły jak Wisła Kraków, to nie ma innej możliwości niż gra z drużynami reprezentującymi podobny poziom.
Jaką drużynę zobaczymy w trzecim sezonie Ligi Masters? GVC czy ESCA Gaming?
Jak dodacie możliwość zmiany nazwy drużyny z perspektywy kapitana, to zobaczycie ESCA Gaming (śmiech). Mówiąc szczerze, oczywiście będziemy reprezentować barwy ESCA Gaming i tym razem nie będzie ciągłych rotacji w składzie.
Czy stary, mocarny, nieposkromiony Artur “LeS” Leszczyński wrócił na dobre?
Zobaczymy. Na pasję, którą niewątpliwie jest CS:GO, trzeba poświęcić naprawdę dużo czasu. Nie ma co ukrywać, że lata lecą i mam swoje plany na życie. Niedługo się wyprowadzam i w międzyczasie studiuję. Obecnie to właśnie studia są dla mnie priorytetem. Chciałbym rozwijać się i zarabiać w esporcie. Chciałbym poświęcić się temu w stu procentach, ale rzeczywistość może być inna. Czy zostanę na dobre, zależy w głównej mierze od tego jaki zrobię progres i jak zbuduję swoją drużynę.