Początki były niezwykle trudne – Bartłomiej “Warmzee” Kostyra

Walka w Summer League i droga od arrMY do profesjonalnej organizacji – NA MIDZIE #7
4 sierpnia, 2021
Nowości na stronie arrmy.pl! Patch 1.61.0B
9 sierpnia, 2021

Liderzy swoich drużyn nie są tylko od myślenia, ale również od solidnego strzelania. Bartłomiej “Warmzee” Kostyra doskonale zaprezentował swoje umiejętności i dzięki temu, jego drużyna mogła cieszyć się ze zwycięstwa. Zawodnik RDL E-sport to połączenie IGLa i entry fraggera, o którym marzy wielu zawodników. Kim jest dla niego inspiracją, nad czym musi pracować oraz jakie są plany jego drużyny na przyszłość? Tego wszystkiego dowiecie się z poniższego wywiadu.

Zaczniemy od akcji tygodnia. Skąd się wzięła u ciebie taka pewność siebie? 

Stwierdziłem, że cała ta sytuacja oraz nasze ustawienie to moja wina, bo to ja podkładałem bombę i wycofałem się na schody, przez co we dwójkę byliśmy na jednej pozycji. Cały mecz nie był najlepszy w moim wykonaniu, więc stwierdziłem, że czas pokazać się z dobrej strony. Żeby ratować rundę dla swojego zespołu postanowiłem zaryzykować i szczerze mówiąc nie kalkulowałem, czy uda mi się powstrzymać rozbrajanie ładunku czy nie. Po prostu poszedłem przed siebie i zrobiłem swoje. Co ciekawe od ponad miesiąca jestem In Game Leaderem, więc tego typu akcje nie są moją domeną i stałem się graczem bardziej pasywnym. Pewnie ze względu na to, że kiedyś byłem entry fragerem, udało mi się zrobić tak szaloną akcję i stąd czasami udziela mi się pewność siebie.

Czy ktoś z profesjonalnych graczy jest dla Ciebie inspiracją, jeśli chodzi o poruszanie się po mapie, styl gry itd?

Jeżeli chodzi o prowadzenie gry to nie mam żadnej konkretnej inspiracji – opieram się jedynie na swoim doświadczeniu. Jeśli natomiast chodzi o moje inspiracje dotyczące poruszania się oraz ustawiania, to nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Wydaje mi się jednak, że podchwyciłem nieco od İsmailсana “XANTARESa” Dörtkardeşa, ze względu na to, że często oglądałem jego poczynania, żeby doskonalić samego siebie. Co prawda mam obecnie trochę zamieszania z pracą, więc siłą rzeczy nie jestem w stanie trenować tyle, ile bym chciał. Wszystko jest jednak na dobrej drodze i wraz z drużyną z pewnością zamieszamy w arrMY.

Każdy zawodnik ma coś nad czym musi popracować. Czym jest to “coś” u Ciebie?

Cały czas pracuję nad komunikacją. Jeżeli chodzi o jej dokładność to jest naprawdę dobrze – chodzi o jej ilość. Są sytuacje, w których powinienem mówić zdecydowanie więcej, a czasami bywa tak, że informacje z moich ust nie wypływają. Staram się skupiać na tym naprawdę dużo uwagi i robię wszystko, by nie przegiąć w drugą stronę i nie mówić za dużo. Tak naprawdę to moi koledzy z drużyny spowodowali, że nad tym pracuje. Ze względu na to, że czasami gram na pozycjach, które wymagają ode mnie przekazywania dużej ilości informacji, to drużyna pomaga mi przypominając, że powinienem mówić trochę więcej niż normalnie. Początki były niezwykle trudne, gdyż byłem raczej indywidualnym graczem. Tym bardziej, że mnóstwo czasu spędziłem grając solo, a nie teamowo. Granie Faceitów oczywiście wymaga komunikacji, ale nie tak dużo jak gra drużynowa.

Jak dołączyłeś do ekipy RDL E-sport?

Sprawa jest prosta. W poprzedniej organizacji graliśmy w podobnym składzie – tylko jedna osoba została zastąpiona. Owa organizacja w pewnym momencie przestała istnieć, a zarząd zostawił nas na lodzie. Po tych wszystkich wydarzeniach stwierdziłem, że potrzebuje przerwy od Counter Strike’a. Najzwyczajniej w świecie czułem przesyt tą grą, a wiesz do czego się to sprowadza – w pewnym momencie choćbyś nie wiem jak się starał, to nic Ci nie wychodzi. Podczas mojej nieobecności chłopaki postanowili skompletować skład i kontynuować swoją przygodę. Jeżeli chodzi stricte o dołączenie do RDL E-sport, to koledzy dołączyli w czwórkę i szukali piątego zawodnika. Z racji tego, że ponad miesiąc przerwy był dla mnie wystarczający, by móc wrócić z pełną energią do gry, to postanowiłem przyjąć ich ofertę i kontynuować swoją karierę.

Na czym powinna opierać się drużyna?

W drużynie potrzeba dużo samozaparcia. Nasza ekipa stawia na to, by nie myśleć tylko za siebie, ale również za swoich kolegów. Podam przykład: jeżeli mój teammate jest z przodu, a ja za nim, to muszę pomyśleć, co chciałby zrobić mój kolega. W wielu teamach widzimy niedociągnięcia, które są spowodowane nieznajomością zachowania swoich kolegów z drużyny lub brakiem komunikacji. Skupiamy się na tym, by czasami przy jak najmniejszej ilości komunikacji móc przewidzieć ruch naszego kolegi. Chcemy wykształcić w sobie automatyzmy, które mogłyby pomóc w trakcie spotkań. Poza tym, stawiamy na integrację w zespole, bo wychodzimy z założenia, że nie tylko samymi treningami i meczami oficjalnymi człowiek żyje.

Czy organizacja z tyloma różnymi dywizjami napędza do działania i motywuje ciebie do gry, czy raczej zbyt duża liczba graczy powoduje kłopoty?

Sposób prowadzenia organizacji, ludzie, którzy się nami opiekują, komunikacja z zarządem – wszystko stoi na naprawdę wysokim poziomie. Mamy opłacane wpisowe do turniejów, a wkrótce otrzymamy nasze koszulki, więc wydaje mi się, że to wszystko, czego można oczekiwać od podziemnej organizacji. Dzięki RDL E-sport rozwijamy się jako gracze, za co jesteśmy bardzo wdzięczni, więc nie mamy zamiaru nigdzie odchodzić. Opieka nad zawodnikami jest naprawdę dobra, pomimo tego, że w zarządzie są młodzi ludzie.

W czym RDL E-sport RED jest lepsze od dywizji RDL E-sport ORANGE?

Gramy ze sobą dłużej, więc kilka spraw stoi u nas na wyższym poziomie. Dzięki temu z pewnością mamy lepszą komunikację oraz wyższą pewność siebie. Nasz playstyle udowadnia, że jesteśmy lepsi pod względem gry drużynowej ze względu na to, że pomarańczowa dywizja potrzebuje czasu, by zgrać się ze sobą. Na papierze chłopaki mają od nas mocniejszych zawodników, ale jeśli chodzi o grę zespołową, wydaje mi się, że stoimy od nich na wyższym poziomie.

Grasz w arrMY już od dwóch miesięcy. Co jest według Ciebie najmocniejszą stroną projektu?

Zdecydowanie wszechstronność. Ligi, turnieje, możliwość sprawdzenia się z drużyną, weryfikacja zawodnika, z której sam zresztą skorzystałem – mógłbym długo wymieniać. Szczerze mówiąc, arrMY daje niezwykłe perspektywy, bo w podziemiu czegoś takiego jeszcze nie było. Nawet fanpage chce rozwijać społeczność i stale się z nią komunikuje. Byłem początkowo zaskoczony organizacją tego wszystkiego, więc mogę tylko życzyć, by było tego jeszcze więcej i cóż – byle do przodu.

Gdyby Counter Strike nagle zniknął, to w jaką grę esportową byś grał i dlaczego?

W momencie, gdy miałem krótką przerwę od Counter Strike’a postanowiłem spróbować swoich sił w Valorancie. Przez pewien czas miałem wrażenie, że w produkcji RIOT-u idzie mi lepiej po dwóch tygodniach, niż po tylu latach w CS-a. Miałem nawet epizod w którym dołączyłem do drużyny, więc pewnie właśnie na ten tytuł bym się zdecydował. Jest niezwykle podobny do poczciwego Counter Strike’a, ale umiejętności postaci bardzo przykuły moją uwagę. Daje to możliwości twórcom na rozwinięcie gry w różnych kierunkach, ale też społeczność może doszukiwać się i uczyć nowych rzeczy. Jest to z pewnością coś, co przeważa nad grą VALVE, gdyż by dodać coś nowego, nie trzeba modyfikować mapy, a dodać np. nową postać.

Jakie plany ma RDL E-sport RED na przyszłe miesiące?

Z pewnością będziemy dalej kontynuować udział w arrMY. Dodatkowo planujemy rozpocząć również przygodę w Lidze ESEA, ale wiadomo – życie jest przewrotne i bywa zaskakujące, więc patrzymy w przód, ale będąc przygotowanymi na wszystko.

Rozmawiał

Tomasz “Tikson” Wójcik