Początki nowego składu i trenerskie porównianie
– Ogłoszenie nowego składu piratesports wywołało w sieci niemałe poruszenie. Myślisz, że to dobry znak?
– Wydaje mi się, że tak. Ogólne zainteresowanie pojawiło się ze względu na szuflę, która trwa od początku nowego roku. Dla niektórych osób, zwłaszcza niezbyt poinformowanych o ARRMY, może wydawać się dziwne zakontraktowanie do głównego składu tylko dwóch osób biorących udział w finałach projektu. Należy mocno zaznaczyć, że pozostała część składu również brała udział w naszej inicjatywie, tylko z różnych powodów zawieszały one swój udział. Przez takie sprawy cała roszada mogła zostać odebrana negatywnie, jednak nasz zamysł jest zgoła odmienny.
– Jak minęły pierwsze dni od ogłoszenia? Odbyły się już treningi i wspólne spotkania?
– Aktualnie trenujemy codziennie. Godzinowo ćwiczymy tak często, na ile uda nam się rozsądnie wszystko rozplanować. Ważne jest, aby się nie przemęczać, więc skrupulatnie ustalamy spotkania, aby całość była jak najbardziej efektywna. Atmosfera w drużynie jest naprawdę dobra. Od każdego czuję pozytywną energię i wiarę w sukces.
– Czy przed oficjalnym wyborem ten skład rozegrał ze sobą wiele meczów?
– Chłopaki wcześniej grali wspólnie kilka dni. Czwórka z nich grała nieco dłużej, na końcu dobraliśmy brakujące ogniwo. Po dołączeniu ostatniego członka, razem przegrali kolejne długie godziny. Ostatecznie po rozmowach z zawodnikami i ze sztabem byliśmy pewni, że to jest ta piątka, która będzie reprezentować piratesports.
– Jako trener wiesz jak kreowała się na początku poprzednia drużyna. Teraz masz styczność z nowym składem. Te pierwsze dni pokazują Ci jakieś różnice między tymi zespołami?
– Głównym aspektem, który różni te oba składy, jest zaangażowanie. W poprzedniej drużynie, kiedy kończyliśmy trening i sparingowe mecze, robiliśmy krótkie podsumowanie, po którym każdy rozchodził się w swoją stronę. Tutaj po długich godzinach ćwiczeń wszyscy zostajemy na serwerze i analizujemy co poszło nie tak, rozmawiamy o tym i udoskonalamy nasze umiejętności. Piękno tkwi w tym, że nie robimy tego na siłę, tylko każdy wykonuje to z wielką chęcią.
– Co najbardziej przemawia za nowym składem?
– W nowym zespole każdy z zawodników ma swoją pozycję i rolę w drużynie. Wyważyliśmy to idealnie, ponieważ nikt się nie dubluje, jak również nie mamy żadnych braków.
Przedstawienie nowych piratów
– Łukasz “MWLKY” Pachucki to jedyny gracz, który ostał się z poprzedniego składu. Myślę, że od niego możemy zacząć podsumowanie obecnej drużyny. Dlaczego akurat on został wybrany do nowego zespołu?
– Łukasz swoim zaangażowaniem pokazał, że nawet w gorszych momentach poprzedniego składu, jest w stanie pracować z najwyższą efektywnością. Robił swoje i różne sytuacje dookoła niego, nie wpływały mocno na jego grę. Z MWLKIM spędziłem dużo czasu na indywidualnych rozmowach poza godzinami treningowymi. Tłumaczyłem mu wówczas różne sprawy często niezwiązane z grą. Jest on obecnie najbardziej perspektywicznym snajperem z całego projektu, ponieważ posiada bardzo dobre umiejętności strzeleckie, widać u niego wielkie zaangażowanie, a jeśli chodzi o komunikację, jest ona na wysokim poziomie. Wciąż jednak brakuje mu ogrania i czasami odpowiedniego ustawiania się jako snajper. Do poprawy tych aspektów gry mamy przeznaczony sztab. Splawik jako osoba, która z AWP również miała styczność, przekazuje mu wiele cennych uwag. Stale współpracujemy z Łukaszem i on sam pokazuje, że chce się uczyć i polepszać swojego skilla. Jeśli dalej będzie dysponował taką motywacją jak teraz, za niedługo będzie mógł pokazać się w polskich drużynach z Tier 1.
– Ostatnio miał możliwość grania z najlepszymi. Jak wiemy, był na testach w x-kom AGO. Jaki był tego rezultat?
– AGO uznało MWLKIEGO jako naprawdę dobrego zawodnika. Jednak na tamten czas posiadali całkowicie inną koncepcję budowania składu. Być może powoli przygotowywali się do nadchodzącej szufli i nie chcieli wprowadzać Łukasza do drużyny. Możliwe, że woleli postawić na kogoś innego.
– W składzie pojawił się również Maciej “mYR” Żuk. To dla nas znany zawodnik. Co stało za tą decyzją?
– mYR jest bardzo spokojną osobą, która świetnie dopełnia cały skład. Jego opanowanie i doświadczenie wnosi dużą równowagę w zespole, zwłaszcza w trudnych momentach. Nie daje się ponosić emocjom, ponieważ na esportowej scenie spędził już kilka lat. Myślę, że zapewni on porządek w naszych szrankach.
– Liquid Biceps było chyba dla niego bardzo ważnym okresem w życiu gracza.
– Zdecydowanie tak. Wspólna gra i treningi z paszą nie trafiają się każdemu. Mógł z tego pobytu wynieść wiele pozytywne rzeczy.
– Maciej w piratach przebrnął ciekawą drogę. Otarł się o pierwszy skład we wrześniu, ciągle dążył i walczył o grę w głównym zespole. Jak widać, to się mu opłaciło.
– To postawa pokazująca prawdziwie walecznego zawodnika. Pomimo, że nie znalazł się w głównej drużynie sprzed kilku miesięcy, nie poddał się i stwierdził, że będzie się mocno starać. Powiedzieliśmy wszystkim z drugiego składu, że dajemy pierwszej ekipie trzy miesiące na sprawdzenie się. Dopiero po tym okresie, będziemy myśleć nad ewentualnymi roszadami. mYR pokazał swoim zaangażowaniem, że bardzo mu zależy. W Liquid Biceps grał na bardzo dobrym poziomie, co potwierdził mi trener Inwood. Maciek zrobił swoje – przebył wyboistą ścieżkę, by finalnie znaleźć się w głównym zespole.
– Kolejna osoba w ekipie to Łukasz “splawik” Jahns. Czy to jest IGL, którego brakowało drużynie?
– Myślę, że splawik to IGL z powołania. Jego ciekawy charakter i sposób bycia sprawiają, że jest idealnym prowadzącym. Łukasz lubi się pośmiać wraz z drużyną, ale kiedy potrzebna jest powaga i skupienie, jest on w stanie być prawdziwym kapitanem drużyny. Każdy mu ufa i darzy go dużym szacunkiem.
– Wiele osób zauważyło powrót splawika. Myślisz, że to szansa dla Łukasza, żeby jeszcze bardziej zaistnieć na polskiej scenie?
– Dla mnie splawik jest wybitnym zawodnikiem, zwłaszcza jeśli chodzi o prowadzenie gry. Miałem z nim kiedyś styczność w akademii PRIDE. Pamiętam, że wtedy nie raz sam dawał mi cenne wskazówki jako zawodnikowi. Od tamtego czasu Łukasz po prostu źle “trafiał”. Jednego razu miał kiepskich teammate’ów, potem brakowało wsparcia od organizacji – my w piratach jesteśmy w stanie zaoferować najlepsze miejsce rozwoju. Teraz może skupić się tylko i wyłącznie na graniu i zbudowaniu dobrej pod względem taktycznym drużyny. Mamy do niego zaufanie i wiemy, że jest on w stanie zaprowadzić zespół do niejednej wygranej.
– W drużynie pojawiło się duo dobrych znajomych – splawik i suonko. Co zadecydowało o zakontraktowaniu Kamila Węgrzynkiewicza?
– Kamila polecało mi wielu graczy, którzy spędzili z nim czas na serwerze. Mocno przykuwał ich uwagę, dlatego zaprosiłem go do swoich testów. Już w pierwszym dniu pokazał się z naprawdę świetnej strony. Jest to osoba, która nie boi się wyjść pierwsza, potrafi przy tym dobrze przemyśleć swój cały plan i jasno go zakomunikować. Dawno nie widziałem tak kompletnego entry fraggera.
– Kiedy dane nam było rozmawiać ze wszystkimi graczami, suonko odzywał się najmniej. To jego styl bycia?
– Tak, Kamil jest raczej cichą osobą. Kiedy jednak wchodzi na serwer, jest w pełni skupiony i nie ma żadnej litości dla przeciwnika.
– Na końcu został Kacper “Riczi Maszynka” Benc. Czy jego doświadczenie na polskiej scenie głównie zadecydowało o wzięciu do składu?
– Kacper to bardzo doświadczony zawodnik. Jego epizody w Gaminate oraz AVEZ dały mu pozytywną lekcję na przyszłość. Lubi on dzielić się swoim doświadczeniem, co również jest jego bardzo dobrą cechą. Podczas pierwszego dnia treningowego nie powiedział “Cześć, grałem w AVEZ. Teraz mnie słuchajcie, bo jestem najlepszy”. Uwielbia natomiast dzielić się wiedzą i ze spokojem przyjmuje krytykę oraz aspekty do poprawy. Chce z nami wszystkimi zbudować mocną drużynę. To czynniki, które pokazują, że jest zwyczajnie dobrą osobą.
– Jak widać wszyscy chcą zrobić coś wielkiego, zbudować mocny i niezwyciężony statek piratów.
– Wszyscy czują się tu dobrze. Na tym mi głównie zależało, aby każdy czuł wzajemne wsparcie i aby wszyscy działali jako jedna drużyna. To jest bardzo ważne, bo jeśli będziemy jednością, będziemy dążyć do jednego celu. W końcu uda się nam go zdobyć.
– Dopełnieniem tej jedności jest trener, Bartłomiej “BGG” Gawlas. Jako jeden z nielicznych pozostał jeszcze na pokładzie. Co o nim sądzisz?
– Widocznie poprzednio musiał robić bardzo dobrą robotę (śmiech). Zarząd zdecydował się go zostawić i mu zaufać. Więcej o tym, jak ta osoba pracuje, musieliby powiedzieć zawodnicy.
Rozliczenie z przeszłością i problemy polskiej sceny
– A co z byłymi zawodnikami? Jak wyglądało rozstanie?
– Nie było to raczej dramatyczne rozstanie. Każdego z zawodników z poprzedniego składu również zapraszałem na testy do nowej piątki. Jeden z nich był nawet brany pod uwagę do tego składu, ale zwyczajnie zrezygnował.
– Pojawiły się również nieprzychylne komentarze co do zmian w składzie. Ludzie wypominali, że brakuje w nim młodych zawodników oraz że pojawili się całkiem nowi gracze. Jak się do tego odniesiesz?
– Podczas tworzenia głównego składu zdecydowałem się na stworzenie drugiej drużyny piratów. Dostałem potwierdzenie od zarządu i wziąłem się do pracy. Do składu dołączyło pięć osób, byli to głównie gracze w wieku 16-18 lat. Chciałem im dać szansę, aby mogli grać i pokazywać się jako druga drużyna piratesports. Dzięki temu oni zbierali by doświadczenie, a ja, jako trener, miałbym zawsze do dyspozycji pięciu świetnych zmienników, np. w razie czyjejś absencji na treningu głównego składu bądź podczas meczu. Byłaby to dla nich szansa do pokazania się. Przez cały czas obserwowałbym ich rozwój, a dla polepszenia umiejętności dostaliby od nas trenera i inne potrzebne środki do ćwiczenia gry. Jednak na samym końcu tworzenia owego składu trzy osoby zwyczajnie mi odmówiły. Stwierdziły, że to nie jest poziom i sposób gry, który chcą osiągnąć. Nie widziały sensu w tworzeniu składu, który i tak nie zdobędzie żadnych tytułów mistrzowskich. Problem polega na tym, że polscy zawodnicy grając ESEA, Faceity, PPL-a i PGS-a myślą, że staną się najlepszymi zawodnikami w kraju. Być może pod względem indywidualnym. Jednak jeśli chodzi o grę drużynową, każdy z nich miał ogromne problemy. Wszyscy indywidualnie rozgrywają swoje ulubione ligi, jednak to nie przełoży się tak łatwo na esportowy sukces. CS:GO to gra drużynowa, zatem od początku trzeba kształtować zachowania i umiejętności gry z kompanami. Tego nie da się nauczyć grając w pojedynkę. Droga do sukcesu nie zawsze jest łatwa. Młodzi zawodnicy nie mogą czekać na pierwszy krok wykonany przez organizację, nie mogą czekać aż największa polska organizacja zgłosi się po nich pierwsza. Muszą sami o to powalczyć. Dlatego warto tworzyć zespoły, nawet amatorskie, aby móc kształtować w sobie umiejętności gry zespołowej. W jednym z wywiadów Szpero powiedział, że w Polsce nie ma drużyn, z których można by było wyciągać utalentowanych graczy. Wspomniał, że młodzi wolą grać PUG-i, aniżeli starać się złożyć stałą piątkę i wraz z nią osiągnąć sukces. W pełni się z nim zgadzam. Zapraszałem do testów również zawodników z ARRMY 2.0, ale nie byli oni na tyle dobrzy, by występować w naszym głównym składzie. Często brakowało u nich dobrego odnalezienia się w zespole.
– Jak można temu zaradzić?
– Młodzi zawodnicy powinni tworzyć swoje zespoły, trenować, uczestniczyć w turniejach i walczyć. Dobrym przykładem tego była FURIA, w której składzie występowali zawodnicy grający ze sobą od bardzo długiego czasu. Pojawiły się trudne momenty, ale oni ciągle trenowali i zbierali doświadczenie. W końcu to “zatrybiło” i osiągnęli najwyższy poziom. My nie jesteśmy w stanie zbierać młodych zawodników do dobrych drużyn. Duża część z nich jest po prostu nieograna.
– Część społeczności wspomniała również, że zmiana, która nastąpiła w głównym składzie, pojawiła się po kilku miesiącach od jego powołania. Jakie jest twoje stanowisko w tej sprawie?
– Od razu zakładaliśmy, że skład wybrany podczas Finałów LAN-owych w Szczecinie będzie sprawdzany przez około trzy miesiące. Chcieliśmy wtedy zobaczyć, jak współpracują ze sobą zawodnicy. Kiedy pojawiły się problemy, jako organizacja staraliśmy się ratować drużynę i używaliśmy do tego najróżniejszych sposobów. Można powiedzieć, że sztucznie utrzymywaliśmy ją przy życiu. Jednak czuliśmy, że zawodnicy niezbyt tego chcieli. Konflikty, które się pojawiały, nie ustawały. Gracze po prostu nie umieli się ze sobą dogadywać i to był ten główny problem. Teraz staramy się obrać inną taktykę na budowanie drużyny.
– Niektórzy mogli pomyśleć, że decyzja o tamtym składzie została podjęta jednego wieczoru…
-… Ale jak wiemy, wcale tak nie było. Już przed samym LAN-em mieliśmy zebranych wiele informacji co do całej dwudziestki. Niektórzy na turnieju pokazali się z naprawdę dobrej strony i według nas zasługiwali wtedy na angaż w drużynie. Po pewnym czasie wiele rzeczy wyszło na jaw i rozjaśniło nam obraz tych decyzji.
– Wracając do głównego składu… Kiedy zobaczymy Was na serwerze?
– Za niedługo mogą pojawić się otwarte kwalifikacje do turniejów. Później zagramy w lidze ESEA. Trudno jest mi na ten moment przekazać dokładną informację, ponieważ nie ma jeszcze rozplanowanych spotkań. Pierwsze spotkania mogą nie być idealne, ale wszyscy jesteśmy pozytywnie nastawieni. Jedno wiem na pewno – będą to emocjonujące pojedynki!