Jak zaczęła się Twoja przygoda z CS’em?
Mimo tego, że mam dopiero 17 lat, to moja przygoda z Counter Strikie’iem zaczęła się już dawno temu. Wydaje mi się, że minęło już 6 lub 7 lat. Pasją do CS-a zaraził mnie mój brat, który przesiadł się z Call of Duty na rzecz produkcji Valve. Kiedyś mieliśmy tylko jeden komputer, ale zawsze starałem się samemu trochę poklikać. Robiłem to pomimo tego, że nie należałem do najlepszych. Gdy nie mogłem grać, to z przyjemnością oglądałem jak robi to mój brat. Jeździłem z nim również na różne LAN-y i byłem jego najwierniejszym kibicem. Po pewnym czasie brat zrezygnował z gry i to ja przejąłem po nim pałeczkę, by sięgnąć po sukces w Counter Strike’u. Wydaje mi się, że fajnie podążam jego drogą.
Czy uważasz, że pod względem umiejętności prześcignąłeś już swojego brata?
Od tamtego czasu, poziom w CS-ie w Polsce i na świecie wzrósł naprawdę mocno i pomimo tego, że nie mam zaliczonych tylu LANów co mój brat, to sądzę, że jestem na nieco wyższym poziomie. Mój brat był bardzo dobrym zawodnikiem jak na tamte czasy i był całkiem wysoko. Patrząc na ELO na faceit oraz na ligę ESEA, w której będę miał przyjemność grać, to jestem w stanie stwierdzić, że przeskoczyłem już jego level.
Z tego, co widziałem, to postanowiłeś opuścić swoją dotychczasową drużynę. Jaki był tego powodu i gdybyś mógł w niej coś poprawić, to co by to było?
Zdecydowanie podejście do gry. Byliśmy na dwóch LANach i poprawiliśmy chemię w drużynie, lecz po pewnym czasie wyniknęły różne sytuacje, które doprowadziły do spadku motywacji oraz braku chęci do dalszej współpracy. Dwóch zawodników postanowiło opuścić zespół, a ja nie chciałem kolejny raz budować zespołu od początku. Wolałem odpuścić i poszukać dla siebie nowego miejsca. Dodatkowym powodem był brak awansu do ligi ESEA Main, w której bardzo chciałem uczestniczyć.
Miałeś okazję grać z naprawdę uznanymi zawodnikami jak byali, toao oraz snatchie. Jakie to uczucie?
Czasami chłopaki zapraszają mnie do wspólnej gry, ale nie ma to przełożenia na budowanie wspólnego zespołu. Muszę jednak przyznać, że zawsze jak wchodzę na faceita żeby zagrać z takimi zawodnikami, to czuje lekki stres. Są to gracze, których regularnie oglądam, a szczególną sympatią darzę Byaliego, ze względu na czasy starego Virtus.pro. To niby tylko zwykły faceit, ale zawsze towarzyszy mi chęć pokazania się z jak najlepszej strony. Dochodzi do tego również fakt, że chłopaki streamują i gromadzą całkiem sporą widownię. Uważam jednak, że wypadam podczas spotkań całkiem dobrze.
Ktoś może powiedzieć, że “to tylko faceity”, ale z pewnością coś z tych gier wyciągnąłeś.
Z pewnością pomogli mi w zrozumieniu gry oraz pozycjonowaniu się na mapie. Pomimo upływu lat, dalej doskonale odnajdują się w wielu sytuacjach. Komunikacja u nich jest na najwyższym poziomie. Robią to precyzyjnie i szybko, co jest jednym z najważniejszych aspektów w tej grze. Śmiało mogę stwierdzić, że są to najistotniejsze rzeczy, które wyciągnąłem ze wspólnego grania. Strzelania może nauczyć się każdy, a już teraz uważam, że pod tym względem nie jestem od nich gorszy.
Jak dużo czasu poświęcasz na trening indywidualny i na czym on polega?
Kiedyś bardzo zaniedbywałem treningi indywidualne. Było to straszną głupotą z mojej strony, bo mógłbym już być na zdecydowanie wyższym poziomie i na dalszym etapie mojej kariery. Teraz powróciłem do regularnych treningów i staram się poświęcać na rozwój jak najwięcej czasu. Staram się dziennie zrobić od 500 do 1000 fragów na deathmatchu, później aim_botz, a na koniec gram faceity – solo lub z kumplami. Nie ukrywam, że dążę do jak największej punktów ELO, gdyż chce grać z najlepszymi.
Jesteś bardzo młodym zawodnikiem, więc czy nie czas przeznaczony na doskonalenie umiejętności i koliduje z nauką?
W moim wypadku zdecydowanie nie. Mam bardzo spokojne życie. Wracam ze szkoły i siadam do CS-a. Nawet gdy gram po kilka godzin, to na następny dzień jestem w stanie pójść do szkoły i dobrze napisać sprawdzian lub egzamin. Spotykam się również z moją dziewczyną, która mnie bardzo wspiera i motywuje do dalszej gry. Chyba po prostu dobrze zarządzam swoim czasem.
Pamiętasz jak rozpoczęła się Twoja przygoda z projektem arrMY?
Zaczynałem od samego początku, gdy był wybierany skład do reprezentowania Piratesports. Nie grałem wtedy wystarczająco dobrze i poszło mi dość słabo. Jeśli chodzi o rozgrywki ligowe, to zacząłem grać wraz z PGE Turów. Dołączyliśmy ze względu na drużyny, które szczególnie w lidze Masters są na wysokim poziomie. To była idealna okazja, by szlifować swoje umiejętności indywidualne i drużynowe. Każda drużyna powinna spróbować wziąć udział w tych rozgrywkach, bo spotkań jest sporo i można sprawdzić swoją ekipę na tle innych.
Czego obecnie brakuje w CS:GO? Ostatnio pojawiła się, chociażby kwestia, że dużo broni jest tak naprawdę bezużytecznych.
Zgadzam się z tą opinią w 100 procentach. Jest multum broni, których totalnie się nie używa, a gdy ktoś to robi, to uważa się taką osobę za trolla. Powinni albo te bronie usunąć, albo zmienić na coś bardziej użytecznego. Ciężko mi na ten moment stwierdzić, co innego można byłoby w Counter Strike’u poprawić.
Czy masz jakieś hobby poza CS’em, na które poświęcasz czas?
Wcześniej dużo czasu poświęcałem na grę w tenisa stołowego. Miałem w nim również niemałe sukcesy, bo zostałem mistrzem wielkopolski. Uczestniczyłem też w wielu ogólnopolskich turniejach. Spędziłem w tym sporcie około dziesięciu lat, ale zajawka na CS-a jest zdecydowanie większa i rywalizowanie w nim sprawia mi więcej przyjemności. Miałem również krótki epizod z piłką nożną, aby trochę się poruszać. Mimo wszystko ponownie wygrał tutaj Counter Strike.